Pokochać siebie

Urodziłam się z dziecięcym porażeniem mózgowym. Choroba spowodowała całkowity niedowład kończyn górnych oraz uszkodzenie mowy. Odkąd sięgam pamięcią, zawsze posługiwałam się stopami. To one zastąpiły mi ręce. Stopą prasuję, przyszywam guziki, odkurzam, piorę, piszę, posługuję się komputerem. Stopą również maluję. Uważam, że każda osoba niepełnosprawna musi odnaleźć swoją drogę w życiu. Nie powinna zamykać się w czterech ścianach. Trzeba znaleźć sobie miejsce w życiu – odkryć jakąś pasję, zająć się czymś pożytecznym. Po prostu, pokochać siebie takim, jakim się jest.

Do malarstwa przekonał mnie artysta malujący ustami – Jerzy Omelczuk. Tak zaczęła się moja przygoda z malarstwem. To było w 1998 roku. Wtedy nabrałam chęci do życia – poczułam, że mam dość sił, by walczyć z przeciwnościami losu. Pojawiła się nadzieja, że mam przed sobą przyszłość, że jestem potrzebna! Dzięki swojej pracy mogłam pomagać innym. I ta idea przyświeca mi do dziś.

Mam za sobą kilka wystaw indywidualnych i zbiorowych. Ale to nie wszystko. Chętnie biorę udział w akcjach dobroczynnych, przekazując swoje prace na rzecz osób potrzebujących wsparcia. Podczas Festiwalu Piosenek Jacka Kaczmarskiego „Źródło wciąż bije” zlicytowano mój obraz „Zamyślony Papież w Tatrach”. Dzięki temu udało się zebrać pieniądze na opiekę hospicyjną. Lubię pomagać. Sprawia mi to wielką radość. Wspaniałą rzeczą jest dawanie siebie innym.

W moim życiu ważną rolę odgrywa wiara – każdego dnia dziękuję za wszystko Bogu. Czuję, że On mnie otacza nieustającą pomocą. Czuję Jego obecność. On jest inspiracją dla wielu moich obrazów. Ukazuję Go poprzez przyrodę, której jest stwórcą. Pokazuję Go w drugim człowieku – czasami są to znane osoby, a czasami anonimowe. Często odwołuję się do osoby Jana Pawła II. Papież jest dla mnie kimś wyjątkowym. Potrafił dostrzec i docenić każdego człowieka, tym bardziej niepełnosprawnego. Każdy był dla niego tak samo ważny. W swoich pracach często zastanawiam się nad sensem cierpienia oraz siłą nadziei.

Kilka słów od Darka:

Małgosię poznałem w zakopiańskim sanatorium. Od tamtej pory jesteśmy nierozłączni. Każdego dnia służymy sobie pomocą. A Gosia – jest takim aniołem chodzącym po ziemi. Niektórzy artyści bardzo wysoko cenią swoją twórczość – stawiają się ponad innymi. Za to Małgosia widzi każdego potrzebującego. Nikomu nie odmówi.

Za co ją kocham? Trudno to wyrazić w jednym słowie. W Gosi kocham wszystko. To, jak się uśmiecha, i to, że ma wielkie serce. Nie przeszkadza mi, że kiedy idziemy ulicą, oglądają się za nami ludzie. To jest osoba, z którą chcę przejść przez życie.

Małgorzata Waszkiewicz, niepełnosprawna włocławianka, jest stypendystką Ogólnoświatowego Związku Artystów Malujących Ustami i Nogami, który skupia ponad siedmiuset twórców z 74 krajów. W Polsce należy do niego 26 osób. Obrazy jej autorstwa były wystawiane już w wielu galeriach świata: Holandii, Izraelu, Niemczech, Szwecji i na Węgrzech.

Źródło: Przewodnik Katolicki